środa, 26 listopada 2025

The Citadel - minimalistyczna retro strzelanka w stylu anime

Japonia to bez wątpienia jeden z ważniejszych krajów jeżeli chodzi o produkcję gier. Ojczyzna większości współczesnych konsol oraz wielu znanych tytułów, tak starych jak i nowych. Jednak i tam tworzone są produkcje bardziej niszowe, które często giną gdzieś w cieniu produkcji wydawanych przez takie matki jak Konami, Sega, Capcom czy Nintendo. Przykładem takiej właśnie gry jest "The Citadel", tytuł utrzymany w klimacie oldschoolowej strzelanki z bardzo ciekawą kombinacją grafiki i mechaniki. 

Bóg nas opuścił

 Fabuła w "The Citadel" orbituje wokół pomysłu, że świat został opuszczony przez boga co doprowadziło do kompletnego chaosu. Jego anioły, chcąc ratować sytuację, przyzwał nowe bóstwo aby na świecie znowu zapanował porządek. Niestety plan nie wypalił, anioły popadły w obłęd i to my jako Męczennica będziemy musieli posprzątać ten bałagan. 


Taktyczna strzelanka retro

 "The Citadel" to dość specyficzna mieszanka mechanik i estetyki. Z jednej strony mamy dość prostą grafikę poziomów gdzie wszystkie ściany ustawione są pod siebie pod kątem prostym, a przeważającym kolorem pomieszczeń są różne odcienie turkusowego. Z drugiej mamy bardzo ładnie narysowane sprite'y przeciwników, broni czy ciała naszej bohaterki, wszystkie w wysokiej rozdzielczości i stylu anime określanego jako Moe. 

Co do mechaniki, przez większość rozgrywki gra skłania się w kierunku taktycznego podejścia do strzelania. Bieganie przed siebie i strzelanie do wszystkiego co się w "The Citadel" skończy się naszą śmiercią raczej szybciej niż później. Precyzyjne celowanie, wychylanie się z za rogów, branie poprawki na opad pocisków czy strzelanie z wyprzedzeniem będzie naszym chlebem powszednim. Tak, w tej grze został zaprogramowany dość realistyczny model balistyki pocisków i żadna z broni, czy naszej czy przeciwników, nie jest typu hitscan. Co więcej, jeżeli jakaś broń przeładowywana jest po jednym naboju, to każdy z nich musimy "załadować" oddzielnym naciśnięciem klawisza R. Na szczęście nasza bohaterka robi to bardzo szybko.

Ciekawą mechaniką są też, oprócz zdrowia, paski tlenu oraz głosu. Ten pierwszy jest zużywany przy wykonywaniu każdej innej czynności niż zwykłe chodzenie i strzelanie, ten drugi co jakiś czas się zmniejsza a to on determinuje jaki obecnie możemy mieć maksymalny poziom zdrowia i tlenu. Dlatego pilnowanie, żeby nasza bohaterka była cały czas względnie najedzona staje się naszym priorytetem. 

Na szczególne uznanie zasługuje tutaj możliwość konfigurowania poziomu trudności, który sprawia, że grę można dostosować pod swoje indywidualne preferencje. Ja np. wyłączyłem całkowicie mechanikę degradacji broni, która sprawia, że im dłużej z jakiejś broni strzelamy tym częściej się ona zacina a ostatecznie całkowicie psuje. Jedynym sposobem na jej naprawę jest znalezienie nowego egzemplarza w danym etapie lub kupienie nowej sztuki od Tycho. 

Rzeź

Gra jest bardzo krwawa i brutalna. Trafeni przeciwnicy padają podziurawieni w kałużach krwi, a w przypadku użycia co potężniejszych broni potrafią rozlecieć się na kawałki rozrzucając krew i wnętrzności na wszystkie strony. I tu następuje jeden z bardziej szokujących momentów w grze, bo okazuje się, że naszymi przeciwniczkami są ładne wyglądające dziewczyny, które opętało wezwane przez nie bóstwo. 

Aby pomóc nam skuteczniej eliminować przeciwników, dostaniemy dostęp do handlarza imieniem Tycho, który będzie oferował coraz więcej ulepszeń do naszych broni oraz naszej postaci. Zakupy będziemy dokonywać za pomocą waluty, która leży porozrzucana po etapach oraz wypada z pokonanych przeciwników. Waluty w całej grze jest sporo ale nigdy dość żeby wykupi wszystkie ulepszenia, dlatego rozwaga w czasie zakupów jest wskazana.

 

Grafika i dźwięk

Jak już wspomniałem wcześniej, graficznie jest to dość dziwna mieszanka. Z jednej strony wszystkie sprite'y są zachwycająco dobrze wykonane, mają dużą rozdzielczość i niezłą płynność, a dodane do ich wyświetlania efekty świetlnych czy płomieni wyglądają naprawdę dobrze. Niestety grafika poziomów cały ten efekt psuje. Wszystkie są wizualnie niemal identyczne, złożone w zasadzie z kilku turkusowych tekstur, co po jakimś czasie staje się zwyczajnie monotonne. Co prawda każdy etap ma zupełnie inny układ od innych jednak powtarzalność tekstur ścian i tak będzie się dawać we znaki. 

Pod względem dźwięku i muzyki wszystko zostało wykonane poprawnie. Każdy efekt jest na swoim miejscu i bez problemu da się odróżnić kto i z czego do nas strzela, a całość dobrze pasuje do akcji prezentowanej na ekranie. Muzyka za to jest mieszanką kawałków typowo ambientowych z utworami inspirowanymi muzyką z anime. Całość jest przyjemna ale nie było tam nic co by mi na dłużej zapadło w ucho. 

Werdykt

"The Citadel" to gra dobra acz specyficzna. Z jednej strony dobrze dopracowane sprite'y, świetna mechanika strzelania i zaskakująco duży poziom przemocy czynią rozgrywkę widowiskową acz wymagającą. Z drugiej ograniczona paleta barw tekstu etapów może niektórych razić. Jednak po ok 4 godzin zabawy jakie dostarczyła mi gra na średnim poziomie trudności stwierdzam, że jest to tytuł co najmniej dobry. Na pewno sięgnę po wydaną kilka miesięcy temu kontynuację pt. "Beyond Citadel", która ma poprawiać główne bolączki części pierwszej i rozbudowywać grę o nowe elementy. A jak będzie to zobaczymy.

The Citadel - minimalistyczna retro strzelanka w stylu anime

Japonia to bez wątpienia jeden z ważniejszych krajów jeżeli chodzi o produkcję gier. Ojczyzna większości współczesnych konsol oraz wielu zna...