środa, 30 lipca 2025

The Detroit After - symulator elektronicznego mordercy


Z racji swojego wieku przygodę z grami zacząłem na długo, zanim grafika 3D stała się powszechna. We wczesnych latach 1990-tych na ekranach komputerów często gościły różnego rodzaju platformówki. Jednak mnie w tym okresie szczególnie zainteresowały gry z rzutem z góry. Tytuły takie jak "Alien Breed Tower Assault", "Phobia II" czy późniejsze "Take No Prisoners" oraz "MageSlayer" to gry, które zaszczepiły we mnie miłość do tego gatunku. Dzisiejsza gra, której wygląd inspirowany jest wyraźnie kultowym "Hotline Miami", jest bardzo dobrym przykładem, że ten gatunek gier raczej nigdy nie odejdzie w zapomnienie. Witajcie w "The Detroit After".

W niedalekiej przyszłości

Akcja gry ma miejsce w Detroit w bliżej nieokreślonej przyszłości, gdzie nienazwana korporacja tworzy robota z zaawansowaną sztuczną inteligencją. Po serii udanych testów ich najnowszy produkt zostaje wypuszczony na ulice Detroit w celu wyeliminowania konkurencyjnej korporacji. Droga do tego celu będzie usłana zgliszczami oraz dziesiątkami trupów, ociekającymi krwawą posoką.

Hotline Miami x Terminator

Już podczas samouczka "The Detroit After" daje graczowi poczuć, skąd twórcy czerpali swoje inspiracje. Wizualnie jest to w zasadzie klon "Hotline Miami", natomiast pod względem rozgrywki najbardziej przypomina wcielenie się w infiltratora T-800 znanego z filmu "Terminator". Robot, którym sterujemy, jest całkiem szybki, potrafi celnie strzelać oraz wytrzymać kilka trafień, zanim zostanie zniszczony. Na obszar gry patrzymy poprzez HUD, na którym wyświetlany jest aktualny stan sprawności robota, posiadana broń, pozostała do niej amunicja oraz wskaźnik zaalarmowania przeciwników.

Naszym podstawowym sposobem likwidacji przeciwników jest różnego rodzaju broń palna: od pistoletów przez strzelby, karabiny, aż po miniguna i wyrzutnię rakiet. Każda z broni jest użyteczna, chociaż pewne rodzaje są lepsze od innych. Warto też wspomnieć, że do większości broni nie ma zapasowych magazynków i częsta ich zamiana jest koniecznością. Inną ważną sprawą jest fakt, że jeżeli nie trzymamy w ręku żadnej broni, nie jesteśmy w stanie atakować, nawet w zwarciu. Jedyny wyjątek stanowi eliminacja przeciwnika poprzez wyważenie drzwi. Ważne jest również to, że jeśli nasz robot zostanie zniszczony, zaczynamy ponownie ten sam etap bez żadnej broni. Zwykle nie jest to problem, gdyż w pobliżu znajduje się jakaś broń, którą możemy podnieść, ale nie w każdym etapie.

Sama akcja jest wartka i brutalna. Skutki działania naszych broni zamieniają przeciwników w poszarpane ciała z dziurami po kulach, urwanymi kończynami lub masę poszarpanych kawałków leżących w czerwonej kałuży. Dodatkowym smaczkiem jest interakcja z otoczeniem, gdzie szyby, ściany czy gaśnice reagują na ostrzał we właściwy dla siebie sposób. 

W sprawnej eliminacji przeciwników pomocny będzie nasz HUD, który wskazuje, gdzie znajdują się potencjalne cele poza naszym polem widzenia, za pomocą czerwonych strzałek. Jest to przydatne, ponieważ przeciwnicy, pomimo że zwykle padają po jednym trafieniu, są dość szybcy, celni i często atakują w grupach. A pomimo tego, że możemy wytrzymać kilka trafień, każde uszkodzenie powoduje spowolnienie naszego robota, a spadek zdrowia do niskiego poziomu dodatkowo zakłóca nasze pole widzenia.

Grafika i dźwięk

Graficznie "The Detroit After" to w zasadzie klon "Hotline Miami". Wygląd otoczenia i postaci, ich animacje – wszystko jest bardzo podobne do gry Dennaton Games. Jedynie krwi jest znacznie więcej. Całość prezentuje się spójnie i czytelnie, wygląd poziomów jest dość zróżnicowany i na grę po prostu przyjemnie się patrzy.

Pod względem dźwięku i muzyki gra stoi na dobrym poziomie. Dźwięki w grze zostały dobrze dobrane do tego, co dzieje się na ekranie i niczego im nie brakuje. Muzyka to dość ciekawa mieszanka utworów z nurtu Synthwave, które zostały dobrze dobrane do konkretnych etapów i przyjemnie się ich słucha w czasie grania.

Werdykt

"The Detroit After" to naprawdę dobra gra, szczególnie za cenę, jaką trzeba za nią zapłacić. Świetna rozgrywka i klimat, dobrze oddane uczucia sterowania morderczym robotem i znajomy wygląd sprawiają, że gra szybko wciąga. Niestety ma jedną poważną wadę – jest bardzo krótka. Mnie przejście całej zajęło około dwóch godzin, i choć można później przechodzić ponownie różne etapy, aby osiągnąć w nich lepszą punktację i rangę, to jednak jest to trochę mało jak dla mnie. Druga sprawa to przeciwnicy – w zasadzie cały czas walczymy z tymi samymi, uzbrojonymi w pistolety. Na dłuższą metę robi się to trochę monotonne. Niemniej bawiłem się w tej grze świetnie i jeżeli ktoś potrzebuje gry, w której od początku do końca będziemy wrzuceni w wir intensywnej akcji, to "The Detroit After" będzie dobrym wyborem.

czwartek, 17 lipca 2025

System Shock 2 25th Anniversary Remastered – klasyka w nowej odsłonie

Immersive sim to gatunek gier, które z założenia mają dać graczowi szeroki wybór narzędzi do realizacji stojących przed nim zadań. Pomysł ten ma już swoje lata. Młodsi gracze mogą kojarzyć takie serie jak "BioShock" czy "Deus Ex", starsi natomiast "Thief" oraz "System Shock" właśnie. Ponad rok temu opisywałem moje wrażenia z grania w "System Shock Remake" w wersji 1.2. Dziś przyszła pora na remasterowany sequel tej gry.

42 lata później

Akcja "System Shock 2" rozgrywa się prawie pół wieku po wydarzeniach z pierwszej części. Fiasko, jakim zakończyła się sprawa stacji kosmicznej Cytadela, doprowadziło do upadku systemu korporacyjnego i wyłonienia nowego rządu światowego – Unified National Nominate. Korporacja TriOptimum, odpowiedzialna za stworzenie stacji oraz S.H.O.D.A.N., została niemal całkowicie pogrzebana przez pozwy o odszkodowania. Jej resztki wykupił rosyjski gangster Anatoly Korenchkin, który w ciągu kilku lat postawił firmę z powrotem na nogi, porzucając jednocześnie przestępczy styl życia.

Kolejnym ważnym wydarzeniem było wynalezienie przez dr Marie Delacroix napędu umożliwiającego podróżowanie szybciej niż światło poprzez zaginanie przestrzeni wokół statku. Wynalazek przyciągnął uwagę Korenchkina, który przyznał Delacroix grant, ale wyznaczył też nieprzekraczalny termin ukończenia prac nad nową technologią. UNN również dowiedziało się o wynalazku i po długich oraz trudnych negocjacjach wymusiło na TriOptimum, by pierwszy lot poza Układ Słoneczny był wspólnym przedsięwzięciem. Do statku Von Braun dołączono więc UNN Rickenbacker, dowodzony przez Williama Diego – syna inicjatora wydarzeń na Cytadeli. Tak przygotowana ekspedycja wyrusza do układu Tau Ceti. Niestety, po przybyciu na miejsce wszystko zaczyna iść bardzo źle.

Żołnierz G65434-2

Nasza przygoda zaczyna się cztery lata przed powyższymi wydarzeniami. Przybywamy metrem do Centrum Szkoleniowego Ramsey, gdzie przejdziemy wstępne szkolenie z mechanik obecnych w grze oraz wybierzemy jedną ze ścieżek kariery wojskowej (czyli klasę postaci). Nasz wybór zdeterminuje, jakie dodatkowe zdolności będą dostępne od początku gry. W przeciwieństwie do pierwszego System Shocka, część druga oferuje rozbudowany system rozwoju postaci. Mamy możliwość rozwijania jednej z czterech głównych kategorii – statystyk, umiejętności technicznych, umiejętności bojowych oraz zdolności psionicznych. Każda z nich zawiera kilka pomniejszych umiejętności, a samych mocy psionicznych jest aż trzydzieści pięć.

W połączeniu z dużą ilością dostępnej broni i sprzętu, daje to szerokie możliwości różnorodnej rozgrywki. Komandos siejący śmierć i zniszczenie? Proszę bardzo. Haker przejmujący wieżyczki i roboty? Jak najbardziej. Psionik unieruchamiający przeciwników i dobijający ich kulami ognia? Da się. Jedynym ograniczeniem będzie dla nas zdobycie odpowiedniej ilości modułów cybernetycznych, które w tej grze pełnią rolę punktów doświadczenia.

Kosmiczny dungeon crawler

Większość gry spędzimy wewnątrz statku kosmicznego Von Braun. To dość zróżnicowana, choć często klaustrofobiczna przestrzeń, gdzie za każdym rogiem może czaić się niebezpieczeństwo. Mogą to być przypominające zombie Hybrydy, uzbrojone w metalowe pałki, strzelby czy granaty; różnego rodzaju roboty – jedne strzelające, inne działające jak chodzące bomby. Nie zabraknie również przerażających cyborgów, małp ciskających psioniczne ataki oraz innych dziwacznych stworzeń przywleczonych z powierzchni Tau Ceti V.

W nawigacji po statku bardzo pomocna będzie automapa, którą można też wyświetlić jako minimapę. Jest ona bardzo czytelna i pokazuje nie tylko rozkład pomieszczeń, ale także ważne miejsca na danym pokładzie statku. Można na niej również ustawiać własne punkty nawigacyjne, co dodatkowo ułatwia poruszanie się po labiryncie korytarzy.

Walka w "System Shock 2" odbywa się z użyciem broni białej, palnej oraz psionicznych mocy. To, czym będziemy się posługiwać, zależy w dużej mierze od wybranej klasy postaci. Jedynym ograniczeniem są wymagania dotyczące statystyk, które musimy spełnić, aby móc korzystać z danego rodzaju broni, pancerza czy mocy. 

Na szczególną uwagę zasługuje mechanika zużywania się broni palnej – każda broń z czasem się psuje i ostatecznie przestaje działać. Aby temu zapobiec, trzeba zainwestować w umiejętność konserwacji sprzętu i odpowiednie narzędzia jednorazowego użytku albo w umiejętność naprawy. Szczerze mówiąc, jest to dość męcząca mechanika, ponieważ broń zużywa się stosunkowo szybko. Poza tym, każdą pukawkę można dwukrotnie zmodyfikować, co – oprócz zwiększenia obrażeń – daje inne, unikalne dla danego typu broni bonusy.

Pod względem fabularnym System Shock 2 opowiada ciekawą historię. Jest ona przedstawiona głównie poprzez wiadomości głosowe i znalezione logi martwych członków załogi. Ich dokładne odsłuchanie, oprócz informacji fabularnych, często dostarcza istotnych danych, jak kody do zamkniętych pomieszczeń czy lokalizacje przydatnych przedmiotów. Jakość nagrań jest naprawdę dobra i świetnie buduje klimat rozgrywki.

Grafika i dźwięk

"System Shock 2" w wersji zremasterowanej prezentuje się naprawdę dobrze – choć gracze śledzący scenę moderską mogli już część z tych ulepszeń widzieć wcześniej. Poprawiono modele postaci, jakość wszystkich tekstur, odświeżono interfejs, dodano nowe animacje i usprawniono wyświetlanie świateł oraz cieni. Całość działa płynnie, obsługuje wysokie rozdzielczości i jest dostępna również na konsolach.

Jeśli chodzi o warstwę dźwiękową, niewiele trzeba było poprawiać. To wciąż te same, dobrze wykonane nagrania, efekty dźwiękowe i muzyka co 25 lat temu – i bardzo dobrze, bo idealnie oddają klimat gry. Przerażające odgłosy wydawane przez przeciwników, huki wystrzałów i eksplozji oraz muzyka – będąca mieszanką niepokojącego ambientu i dynamicznych kawałków podczas walk – robią świetną robotę.

Werdykt

Dla mnie "System Shock 2 25th Anniversary Remastered" to świetnie przygotowany klasyk dla nowej widowni. Gracze, którzy nigdy nie zagrali w ten tytuł – szczególnie posiadacze konsol – mają teraz okazję doświadczyć gry, która wraz z częścią pierwszą dała początek gatunkowi immersive sim. Z kolei starzy wyjadacze mogą być nieco zawiedzeni, ponieważ jedyną nowością, która może ich zainteresować, jest w pełni działający tryb kooperacyjny – w oryginale mocno niedopracowany. Poza tym gra nie oferuje niczego nowego, a szkoda, bo twórcy mogli chociaż pokusić się o tryb z komentarzami oryginalnych twórców. Nie zmienia to jednak faktu, że powrót na pokład Van Braun sprawił mi dużo frajdy, czego i wam życzę.


The Detroit After - symulator elektronicznego mordercy

Z racji swojego wieku przygodę z grami zacząłem na długo, zanim grafika 3D stała się powszechna. We wczesnych latach 1990-tych na ekranach k...