W roku 1980 światło dzienne ujrzała gra „Rogue” będąca jednym pierwszych dungeone crawlerów z proceduralnie generowanymi etapami. Gra, oparta graficznie całkowicie o znaki ASCII pozwalała na przemierzanie różnego rodzaju labiryntów w poszukiwaniu skarbów strzeżonych przez potwory. W 1993 roku ID Software wypuściło „DOOMa” czyli legendarną grę FPS, której raczej nikomu nie trzeba przedstawiać. A trzydzieści osiem lat później studio ChaosForge postanowiło połączyć te dwie gry, i tak powstał „Jupiter Hell”.
DOOM
Fabuła „Jupiter Hell” z grubsza
przypomina tą z „DOOMa”. Z całkiem niezłego animowanego intra dowiadujemy się,
iż nasz bohater został ostrzelany i zmuszony do lądowania na jednym z księżyców
Jowisza, Callisto. Tam, nie przebierając w słowach, próbuje się dowiedzieć co się
stało. Niestety zastaje stację pełną trupów, zombie i demonów. Po krótkiej
potyczce, zabiera pancerz oraz broń i udaje się na kolejny poziom stacji.
Mechanicznie gra jest bardzo
mocno wzorowana na „Rogue”. Poczynaniami naszego bohatera będziemy sterować za
pomocą klawiszy, poruszając go po podzielonej na kwadraty planszy przedstawiającej
różne lokacje na księżycach Jowisza oraz poza nimi. Każdy nasz ruch, atak, zmiana
i przeładowanie broni oraz używanie przedmiotów z ekwipunku powoduje upływ jednej tury, czyli 1 sekundę czasu dla całej gry. Oznacza to, że zwykle musimy bardzo szczegółowo planować
kolejne działania tak aby nie dać się zaskoczyć przeciwnikom. Dotyczy to
szczególnie walki, która z tą znaną z „DOOMa” ma niewiele wspólnego. W „Jupiter
Hell” wymagane jest dobre opanowanie całej mechaniki związanej z upływem czasu,
atakowanie i osłonami tak aby ze starć, które zwykle są dość trudne, wychodzić zwycięsko.
Aby trochę nam w tym zadaniu pomóc,
poszczególne lokacje mają zwykle rozsiane do kilkunastu skrzynek z różnego rodzaju
przedmiotami takimi jak broń (głównie ta dobrze znana z "DOOMa", ale jest też kilka nowości), amunicja, apteczki, granaty, elementy pancerza
czy inne ulepszające naszą postać dodatki. Są też terminale pozwalające
stworzyć nowe przedmioty, otworzyć zamknięte drzwi oraz poczytać o tym co działo
się na stacjach zanim opanowały je demony. Co ważne, podobnie jak w większości
nowoczesnych roguelików, tak i w „Jupiter Hell” obecny jest całkiem obszerny
system rozwoju postaci, z trzema klasami do wyboru na początku zabawy, który
jest kluczowy w osiągnięciu sukcesu w grze. I podobnie jak w pierwowzorze,
jeżeli zginiemy, to zaczynamy zabawę kompletnie od zera.
I to zabawę całkowicie inną gdyż,
za wyjątkiem ostatnich etapów na każdym z księżyców, wszystkie plansze są
generowane losowo, i poza ogólnym wystrojem, żadna swoim układem nigdy nie
przypomina drugiej. Dodatkowym smaczkiem jest przygotowanie przez twórców
alternatywnych ścieżek, którymi możemy przejść daną bazę. Oferują one zwykle
trochę większe wyzwanie ale za to nagrody czekające na ich końcu są zwykle tego
warte.
Grafika i dźwięk
Pod względem grafiki „Jupiter
Hell” najbliżej do nowocześniejszych strzelanek z widokiem z góry. Całość
oprawy wizualnej jest zrobiona bardzo dobrze, a każda z sekcji stacji ma swój niepowtarzalny
wygląd i klimat. Co prawda animacje postaci nie są specjalnie szczegółowe,
jednak z uwagi na dość wysoko zawieszoną kamerę nie jest to specjalnie rażące.
Za to inne efekty, takie jak kolorowe oświetlenie, ogień czy dym oraz
pozostające po walkach posoka, wyglądają bardzo dobrze.
Pod względem dźwięku jest równie przyzwoicie. Nasz bohater to straszny gaduła i co chwilę komentuje akcję dziejącą się na ekranie, i robi to w sposób dość niewybredny. Jeżeli komuś to przeszkadza, to może albo stonować wulgaryzmy albo ograniczyć jego komentarze. Inne efekty dźwiękowe stoją na dobrym poziomie. Szczególnie dobrze wypada tutaj sprawa odgłosów wydawanych przez przeciwników, których zwykle najpierw słyszymy, a potem widzimy. Każdy z nich wydaje inne odgłosy i nauczenie się ich pozwala na leprze przygotowanie się do walki. Muzyka w grze jest mieszaniną lekko upiornych ambiuentów z typowym heavy metalem. Taka kombinacja sprawdza się bardzo dobrze i przyjemnie się jej słucha w czasie grania.
Werdykt
„Jupiter Hell” to zdecydowanie
gra dla wielbicieli gatunku roguelike i gier RPG. Z powodu złożoności mechaniki
i konieczności dobrego planowania naszych starć z przeciwnikami, a z bossami w
szczególności, gra ta dla fanów strzelanek takich jak „DOOM” może się jednak
okazać zbyt frustrująca. Szczególnie, że w razie porażki musimy całą zabawę
zaczynać od nowa, a nie każdemu może taki koncept pasować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz