Seria gier X-COM, traktująca o
obronie ziemi przed potajemną inwazją obcych istot ma długą, bo aż 29 letnią
historię. Jedną z jej wielu naśladowców jest stworzona i wydana w 2014 roku
przez Golghawk Interactive gra pod tytułem Xenonauts. Pomimo swojej dość
surowej, ale nie pozbawionej detali oprawy graficznej, gra ta jest mechanicznie
bardzo kompetentnym podejściem do dobrze znanego tematu oraz opowiada swoją
własną, całkiem ciekawą historię i ma na tyle dużo zawartości, aby przyciągnąć gracza
na dłużej. Czy zatem druga odsłona tej serii, wydana (na razie we wczesnym
dostępie) dziewięć lat po oryginale jest warta naszej uwagi? Zobaczmy.
Ponad dekadę temu w alternatywnej rzeczywistości
Jest rok 2009, na skutek zabójstwa Gorbaczowa, ZSRR nigdy nie upadł i Zimna Wojna trwa w najlepsze. Napięcia między blokami militarnymi stale rosną. Widmo wojny atomowej staje się coraz bardziej realne, ale Xenonauci wiedzą, że to nie jest naturalny bieg zdarzeń. Wiedzą, że za kulisami działają siły spoza naszej planety, które z niewytłumaczalnych dla nasz przyczyn, pragną naszej zagłady.
Tak rysuje się zalążek fabularny drugiej odsłony Xenonautów. Gra jest nie tyle kontynuacją, co ogólnym ulepszeniem pierwszej części gry, która została opowiedziana na nowo. Opowieść ta zaczyna się dość dramatycznie. Na samym początku gry nasza baza zostaje zaatakowana przez tajemniczą organizację „Czyścicieli”, którzy z niewiadomych na tym etapie przyczyn próbują nas zniszczyć. Cały atak służy, jako organiczne wplecenie do gry samouczka pokazującego najpierw wszystkie aspekty warstwy taktycznej, gdzie dowodzimy oddziałem żołnierzy w podzielonych na tury misjach. Następnie przybliża nam warstwę strategiczną, gdzie musimy wybrać miejsce na nową bazę i zająć się jej zarządzaniem.
Zmiany na lepsze
Już w tych pierwszych momentach
widać jak bardzo gra została poprawiona w warstwie taktycznej, w stosunku do
części pierwszej. Cały interface jest o wiele lepiej przemyślany i bardziej czytelny.
Ponad to grafika jest w końcu w pełni trójwymiarowa, dzięki czemu uzyskaliśmy
swobodny obrót kamerą, chociaż bez przybliżenia. Podobnie jak w części
pierwszej, tak i tu grafika jest dość „czysta”, ale jednocześnie posiada bardzo
dużą ilość detali. Każdy obiekt jaki jest widoczny na ekranie, czy są to nasi
żołnierze, czy kosmici, budynki i ich wyposażenie oraz statki obcych, są bardzo
pieczołowicie odwzorowane, zarówno w stanie nienaruszonym, jak i kiedy ulegają
destrukcji. Tak samo, jak w przeważającej większości gier z serii X-COM, tak i
w Xenonauts prawie wszystko co jest na ekranie można uszkodzić lub zniszczyć.
Ściany, drzwi, szyby w oknach, sprzęty biurowe, żywopłoty, drzewa, samochody,
czy też zbiorniki na wodę. Wszystko to można ostrzelać lub wysadzić w
powietrze. Ma to duże znaczenie taktyczne, gdyż usuwamy w ten sposób osłony
utrudniające strzelanie lub torujemy sobie drogę w miejscach, gdzie normalnie
przejść się nie da. Również animacje stoją na dobrym poziomie i w zasadzie nie
ma się tu do czego przyczepić.
Sprawdzone rozwiązania
W warstwie strategicznej gra jest
trochę bardziej ascetyczna. Mapa świata nie jest globusem, jak w większości
gier z serii, ale płaską mapą, którą możemy przesuwać w kierunkach
wschód-zachód oraz przybliżać. Spełnia ona jednak dobrze swoje zadanie
wskazywania co dzieje się w danej chwili na świecie. Poza oddaniem cyklu dnia i
nocy oraz wskazywaniem wykrytych statków obcych, mapa pokazuje też co dzieje
się poza obszarem działania naszych radarów w postaci małych, białych dymków w stylu
„zaginięcie dziennikarza”, „pożar lasu” itp., które wskazują, że nad danym obszarem
coś przelatuje. Ostatnim ważnym wskaźnikiem jest poziom paniki w danej części
świata. Jeżeli osiągnie on 100, to tracimy wsparcie finansowe z tej części
świata, a jeżeli poziom ten osiągną wszystkie obszary, to przegrywamy grę.
Ekrany zarządzania bazą również wykonane są prosto, ale estetycznie, z wystarczającą ilością szczegółów. Mamy tutaj zarówno ekran pozwalający na budowę nowych pomieszczeń w bazie, jak i zakładanie całkiem nowych baz, laboratorium, gdzie zlecamy badania, warsztat produkujący opracowane w laboratorium nowinki, podgląd hangarów z naszymi samolotami i ich uzbrojeniem, oraz ekran wyposażenia naszych żołnierzy. Prawdziwym smaczkiem są bardzo ładne ilustracje obrazujące wyniki badań, jakie opracowuje nasze laboratorium oraz towarzyszące im opisy, które pomagają w kreowaniu świata, jaki twórcy chcą w swojej grze zaprezentować.
Tak samo jak w pierwszej odsłonie
Xenonautów, a inaczej niż w grach z serii X-COM, nasze zadania logistyczne są
mocno uproszczone. Cały podstawowy sprzęt dostępny na początku gry nic nas nie
kosztuje. Nie musimy się martwić, że zabraknie nam amunicji do myśliwców, czy
dla naszych żołnierzy. To samo tyczy się granatów, czy podstawowych kamizelek
kuloodpornych. Co prawda produkcja nowego sprzętu opracowanego w laboratoriach
jest dość droga, ale np. magazynki do nowych broni są darmowe i w nieograniczonej
ilości. Kolejnym usprawnieniem jest fakt, iż warsztat bez zleconych zadań
generuje określoną ilość gotówki w ciągu godziny czasu w grze, zależnej od
ilości zatrudnionych w nim robotników. Eliminuje to właściwie konieczność
produkowania sprzętu na sprzedaż. Wszystkie te rzeczy powodują, że możemy się
bardziej skupić na warstwie taktycznej gry.
Ostatnim istotnym elementem gry jest walka z latającymi talerzami. Można ją rozegrać w trybie automatycznym lub w postaci starcia w czasie rzeczywistym, widzianego na ekranie radaru. Naszym zadaniem jest tak pokierować myśliwcami, aby możliwe szybko zestrzelić UFO bez strat we własnych myśliwcach. Jednak z racji na wczesny dostęp ten element gry będzie jeszcze zmieniany i dopracowywany.
Pod względem dzięków i muzyki gra
prezentuje się dobrze. Kroki, wystrzały z broni, ranni i zabici żołnierze oraz kosmici,
czy niszczone otoczenie, wszystko brzmi przekonująco i dobrze współgra z tym co
widać na ekranie. Muzykę do gry ponownie skomponował Aleksi Aubry-Carlson. Chociaż uderza w inne nuty niż ta w części
pierwszej, tworzy ona bardzo dobry klimat i przyjemnie się jej słucha w czasie
grania.
Wczesny dostęp warty swojej ceny?
Czy zatem warto w tym momencie sięgać po Xenonauts 2? Moim zdaniem tak, ale każdy nabywca musi mieć świadomość, że na obecnym etapie gra nie jest jeszcze w pełni ukończona. Obecnie ukończony i wypuszczony został już trzeci kamień milowy gry, a prace nad ciągłą naprawą błędów oraz nową zawartością postępują w równym tempie. Czy założenie dewelopera jakim jest dojście do finalnej wersji gry w ciągu dziewięciu miesięcy od daty wypuszczenia gry do wczesnego dostępu zostanie zrealizowane, tego nie wiem. Możliwe, że zajmie to londyńskiej ekipie trochę dłużej, jednak po tym co otrzymaliśmy do tej pory jestem przekonany, że finalny produkt będzie wart zarówno inwestycji w wersję early access, jak i czekania na finalną odsłonę. Dlatego polecam Xenonauts 2 każdemu fanowi serii X-COM, jak i turowych gier strategicznych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz