poniedziałek, 23 września 2024

Death Road to Canada – 16-bitowa apokalipsa zombie

 

Filmów i gier traktujących o różnego rodzaju kataklizmach spowodowanych przez inwazję zombie istnieje już całkiem sporo. Filmy takie jak „Świt Żywych Trupów” (1978), komiks i serial „The Walking Dead” czy seria gier i filmów spod znaku „Resident Evil”. Jednak pośród tych dobrze znanych marek pojawiają się też mniejsze tytuły, które są niemniej ciekawe. Jednym z nich jest „Death Road to Canada”, stworzone przez Rocketcat Games i Madgarden.

Pewnego razu w Ameryce

„Death Road to Canada” to generowana losowa gra RPG w stylu roguelike, która, w przeciwieństwie do większości tytułów traktujących o apokalipsie zombie, ma bardzo humorystyczne podejście do tematu. Celem gry jest przejechanie z bliżej nieokreślonej lokacji w USA do granicy z Canadą. 

Naszą przygodę zaczniemy od stworzenia dwóch postaci, którymi chcemy zagrać. Możemy to zrobić w sposób losowy lub zaprojektować je sami, wybierając jeden z kilkudziesięciu wariantów fryzur i ich kolorów, twarzy, ubioru czy nakryć głowy. Do tego musimy jeszcze wybrać jedną umiejętność oraz jedną cechę charakteru i możemy ruszać w drogę.


 Z grubsza gra jest podzielona na dwie sekcje. W pierwszej będziemy przemierzać Amerykę w kierunku granicy z kanadą za pomocą samochodu. Ta część polega głównie na obserwowaniu dialogów pomiędzy postaciami oraz podejmowaniu decyzji podczas licznych zdarzeń losowych, które potrafią mieć dość znaczący wpływ na rozgrywkę. Co jakiś czas będziemy też mieli możliwość zbadanie jednego z kilku lokacji jakie gra nam zaoferuje do wyboru i wtedy przejdziemy do drugiej, o wiele ciekawszej części gry.
 

Polega ona na eksplorowaniu różnych, opuszczonych miejsc w poszukiwaniu zapasów co wiąże się z koniecznością eliminacji lub ucieczki przed zombie. Czasem będziemy musieli odeprzeć atak większej hordy podczas oblężenia. Aby pokonać zombie mamy do dyspozycji różnego rodzaju broni palnej bądź białej. Każda z nich ma swoje wady i zalety. Palna ma duży zasięg i jest zwykle stosunkowo silna ale za to zużywa cenną amunicję, której w grze nie ma przesadnych ilości. Biała za to amunicji nie zużywa, niektóre jej rodzaje potrafią rozpłatać zombie jednym cięciem, ale jej za częste używanie potrafi naszą postać zmęczyć i wystawić na atak. Ponad to broń biała po pewnym czasie się rozpada, dlatego warto mieć pod ręką zapasową.

Trochę wytchnienia

Na standardowym poziomie trudności dotarcie do granicy z Canadą zajmuje 15 dni. Na szczęście nie wszystkie napotkane lokacje są wypełnione zombiakami. Część to osady handlarzy, gdzie będziemy mogli wymienić posiadane przedmioty na inne. Głównymi walutami w tych miejscach jest paliwo i jedzenie, chociaż czasem można zdobyć potrzebne zapasy płacąc amunicją lub środkami medycznymi. Można tam również, ale nie tylko, zrekrutować do naszej drużyny nowych towarzyszy (maksymalna ilość drużyny to cztery osoby), nauczyć się lub pogłębić wiedzę z jakiejś dziedziny takiej jak strzelanie, medycyna czy mechanika, naprawić nasz samochód (nie jest on wieczny) lub kupić nowy itd. Trzeba się jednak dobrze zastanowić czego i ile chcemy nabyć, tak aby nie zostać później bez zapasów na dalszą podróż.

Pixelarty i chiptuny

Graficznie i dźwiękowo gra stoi gdzieś pomiędzy erą 8 i 16-bitowych gier, jednak bliżej jej do tej drugiej rodziny, chociażby ze względu na bogatą paletę kolorów. Postacie wyglądają przesympatycznie, tak samo ich proste ale zabawne animacje chodzenia czy atakowania. Dzięki zastosowaniu dużej ilości elementów z jakich można wygenerować ich wygląd, każda z napotkanych postaci wygląda inaczej i zwykle bardzo oryginalnie. To samo tyczy się zombie, którzy również nie są jednolitą masą tych samych twarzy czy korpusów. Z bardziej współczesnych technik warto wspomnieć o zmiennym natężeniu światła pomiędzy dniem i nocą. W tym drugim przypadku potrafi zrobić się naprawdę ciemno i wyposażenie postaci w latarkę będzie nieodzowne aby w ogóle móc się po planszy sensownie poruszać.

Pod względem dźwięku i muzyki sytuacja ma się podobnie chociaż tutaj mieszanka jest jeszcze bardziej rozległa. Mamy zarówno efekty i instrumenty brzmiące jak te używane w grach 30 lat temu jak i te zupełnie nowoczesne, chociaż te się wykorzystywane głównie w dobrze skomponowanej do grze muzyki, której bardzo przyjemnie się w czasie grania słucha.

Losowość

Głównym problemem tej produkcji jest niestety dość duża losowość zdarzeń, szczególnie podczas jazdy samochodem. Niektóre wydarzenia w czasie drogi potrafią mieć naprawdę katastrofalne skutki dla losów naszych uciekinierów i nie zawsze jesteśmy im w stanie zaradzić, niezależnie od tego jak się wcześniej przygotujemy, chociażby na poziomie tworzenia postaci. W trybie eksploracji losowość jest trochę mniej odczuwalna, chociaż i tutaj zdażają się momenty gdzie przeszukiwane lokacje nie oferują specjalnie dużych ilości zapasów, a potrafią być zaludnione sporą ilością zombie.

Werdykt

„Death Road to Canada” to ciekawy tytuł, szczególnie jeżeli ktoś lubi gry z humorem utrzymane w klimatach produkcji z lat minionych. Na szczególną pochwałę zasługuje tutaj generator postaci, dzięki któremu można wyruszyć w drogę całą rodziną lub paczką znajomych (gra umożliwia granie do czterech graczy na raz na jednym komputerze czy konsoli) i naprawdę świetnie się bawić. Dlatego, jeżeli nie przeszkadzać wam będzie pewna nieunikniona losowość rozgrywki, to jest to niewątpliwie jeden z tytułów, w który warto zagrać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mecha Break - świetna gra czy nachalne pay-to-win? (recenzja wersji DEMO)

  Wielkie roboty, temat bardzo popularny w Japonii, a od pewnego czasu także poza nią. Większość graczy będzie je kojarzyć z takimi markam...