poniedziałek, 15 kwietnia 2024

Disjunction – cyberpunkowa, pikselowa skradanka

 

Pewnie z racji wieku i growych doświadczeń mam wyraźną słabość do gier, które wyglądają jak produkcje z przed 30 lat. Dodatkowo, bardzo lubię historie z gatunku science fiction, do których zalicza się również cyberpunk. Z tych głównie powodów, zainteresowałem się grą „Disjunction”, stworzoną przez Ape Tribe Games. Czy było warto?

W dużym skrócie, „Disjunction” to pixelartowa skradanka osadzona w typowej, cyberpunkowej historii. Grę zaczynamy jako Frank, prywatny detektyw z parą cybernetycznych oczu, który zostaje wynajęty aby znaleźć dowody na niewinność przywódcy społeczności Central City, dzielnicy Nowego Yorku, który został oskarżony o zabicie policjanta. W czasie swojego dochodzenia odkrywa on ślady dużo większej konspiracji, obejmującej swoim zasięgiem policję, lokalne gangi oraz megakorporacje. Po drodze, w całą historię zostają wplątane jeszcze dwie postacie, Joe, cybernetyczny ex-gangster, szukający morderców swojej córki, oraz Spider, hakerka, którą Frank wynajmuje aby pomogła mu złamać zabezpieczenia znalezionego komputera. 

Osią rozgrywki w „Disjunction” jest przemierzanie kolejnych kolacji i skryte eliminowanie przeciwników lub omijanie przeciwników, tak aby dostać się do windy prowadzącej na wyższe piętro lub obiektu, którego właśnie szuka kierowany przez nas bohater. We wszystkie arkany sterowania daną postacią wprowadza nas krótki samouczek, po którym musimy już radzić sobie sami. Dość powiedzieć, że gra bardzo wciąga. 

Każdy z bohaterów, oprócz ogłuszającego ataku z bliska i broni palnej, posiada jeszcze trzy umiejętność aktywne i jedną pasywną, które pozwalają na dość kreatywne pokonywanie kolejnych przeszkód na naszej drodze. Dla przykładu, Frank potrafi wystrzelić ładunek elektryczny chwilowo paraliżujący dowolny cel, Joe potrafi rzucić ogłuszający granat, a Spider stworzyć odwracający uwagę przeciwników hologram. Nie ma jednak nic za darmo i każde użycie aktywnej zdolności będzie zużywać określoną ilość jednostek energii, którą odnawiać możemy jedynie poprzez zbieranie zasobników wypadających z unieszkodliwionych przeciwników. 

Nie można zapomnieć też o mechanice skradania. Biegając przez cały czas szybko ściągniemy na siebie niepotrzebną uwagę i niechybną śmierć. Dlatego naszym najlepszym sprzymierzeńcem jest ciągłe skradanie się i pozostawanie w cieniu. Skradając się, mamy podgląd na aktualne pole widzenia przeciwników, a pozostając w cieniu, jesteśmy widoczni dopiero ze znacznie mniejszej odległości. Ponad to w cieniu można chować ciała powalonych wrogów, co czasem może okazać się pomocne, a innym razem nie, ale o tym za chwilę. 

Przeciwników występujących w grze jest kilka rodzajów. Większość stanowią ludzie uzbrojeni w broń białą lub palną. Jest też kilka rodzajów, mniej lub bardziej groźnych robotów, wieżyczka oraz kamera. O ile ludzie różnią się od siebie tylko wytrzymałością na uderzenia oraz posiadaną bronią, tak roboty posiadają też różne pola widzenia, a niektóre atakują w dość zaskakujący sposób, co sprawia, że każde starcie z przeciwnikami trzeba dobrze przemyśleć. 

Wizualnie, jak wspomniałem wcześniej, gra stawia na płynną, pixelartową grafikę. Cała oprawa doskonale wpasowuje się w cyberpunkowy klimat opowieści, gdzie sztucznie oświetlenie rozjaśnia brudne przestrzenie pełne metalu, kabli i komputerów. Również przeciwnicy wyglądem pasują do klimatu, każdy ich rodzaj bez problemu można odróżnić od innego, co ułatwia planowanie ich skutecznej eliminacji. Podobnie sprawa ma się z udźwiękowieniem. Co prawda samych efektów dźwiękowych nie ma dużo ale te, które są dobrze spełniają swoja funkcję, szczególnie te odpowiadające za kroki przeciwników. Dialogi nie są udźwiękowione w ogóle, ale przy tak małej produkcji, nie jest to żadna wada. Lepiej sprawa wygląda z muzyką, która bardzo dobrze buduje klimat scen, w których jest użyta. Potrafi ona zarówno wprowadzić nas w spokojny nastrój podczas dialogów jakie prowadzimy postaciami jak i wywołać odpowiednie napięcie podczas skradania się przez magazyny, biura czy laboratoria.

Jest jednak kilka rzeczy jakie mi w „Disjunction” przeszkadzały. Pierwsza, to brak ręcznego wyboru pola zapisu gry. Z racji, iż gra ma kilka zakończeń, aby zobaczyć wszystkie musimy przejść całą grę od nowa, co jednak trochę czasu zajmuje. Druga sprawa to przeciwnicy. Co prawda nie jestem fanem bardzo trudnych gier ale z czasem okazało się, że jednym z najlepszych i najczęściej działających na przeciwników sposobów, szczególnie tych patrolujących teren, jest schowanie się za jakąś skrzynką i systematyczne eliminowanie kolejnych, przechodzących obok niej przeciwników i szybkie chowanie ciał, tak aby następny przeciwnik wpadł w tą samą pułapkę. Trzecia rzecz, to fakt, iż jeżeli przeciwnik znajdzie już ogłuszonego lub martwego kompana, to nie wszczyna alarmu, tylko zaczyna w sposób całkowicie losowy błąkać się po danym pokoju, ignorując kompletnie to co robił wcześniej. Zależnie od sytuacji, czasem to bardzo pomaga, a czasem bardzo przeszkadza. Jeżeli natomiast zostajemy już wykryci, przeciwnicy rzucają się na nas w szalonym będzie lub strzelają bez opamiętania. W takiej sytuacji prawie zawsze polegniemy. 

Niemniej, jeżeli ktoś lubi pixelowe gry, cyberpunkowe historie i niespecjalnie wymagające skradanki to gorąco polecam opisywaną produkcję. Na pewno będziecie się przy niej dobrze bawić i nie będzie to dla was frustrujące doświadczenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mecha Break - świetna gra czy nachalne pay-to-win? (recenzja wersji DEMO)

  Wielkie roboty, temat bardzo popularny w Japonii, a od pewnego czasu także poza nią. Większość graczy będzie je kojarzyć z takimi markam...