Dziś druga z ogrywanych przeze mnie komercyjnych pozycji opartych o silnik GZDoom – „Selaco”. Gra reklamowana jako połączenie „F.E.A.R.”, doskonałej strzelanki gdzie AI przeciwników było naprawdę dobre, a wymiana ognia widowiskowa jak w mało której grze oraz „Half-Life”, w którym prócz strzelania trzeba rozwiązywać różne zagadki związane z elementami otoczenia aby móc posunąć grę naprzód. A jak na tle tych kultowych dla dużej części graczy pozycji wypada dzisiejsza gra?
Ludzkość zwykle ma pod górkę
Fabuła gry „Selaco” rozgrywa się
w roku 2255, pięć lat po zniszczeniu Ziemi przez kataklizm zwany „Upadkiem”.
Większość ludzi zginęła, a niedobitki zostały ewakuowane przez organizację
wojskową ACE na stację kosmiczną Selaco. Tam ludzkość próbuje zorganizować
sobie życie na nowo w środowisku do złudzenia przypominającym ziemską
metropolię. Naszą bohaterką jest Dawn Collins, trzydziestoletnia pani
policjant, która zaczyna grzebać w historii stacji Selaco, gdyż pewne rzeczy
nie składają jej się w całość. Niestety jej śledztwo będzie musiało poczekać
gdyż podczas wizyty w szpitalu z powodu nadwyrężonego mięśnia czterogłowego,
Selaco zostaje zaatakowane przez władających doskonałą angielszczyzną, krwawiących na fioletowo, humanoidalnych, i złych, kosmitów.
CQB
Większość czasu w „Selaco”
spędzimy w mniej lub bardziej przestronnych wnętrzach, których stylistyka
czerpie pełnymi garściami z różnych wcześniejszych produkcji, takich jak Deus
Ex czy System Shock 2. Bardzo pozytywnym zaskoczeniem jest niesamowita dbałość
o detale. Lokację wypełniają duże ilości przedmiotów, i to w większości takich,
które mniej lub bardziej reagują na interakcję, czy to ręką czy pociskiem.
Ciekawym zabiegiem jest stopniowe zwiększanie trudności starć z przeciwnikami nie tylko przez dodawanie ich nowych rodzajów ale również poprzez ulepszanie tych już nam znanych w takie zabawki jak pola siłowe czy zwiększone obrażenia broni. Wszystko to sprawia, że kolejne starcia cały czas są ekscytujące i wymagają od nas wysiłku, pomimo posiadania coraz potężniejszych broni.
Eksploracja
Pomiędzy ekscytującymi
strzelaninami w grze czeka nas też całkiem sporo zwiedzania i przeszukiwania
różnych zakamarków. Pomimo, iż większość etapów w „Selaco” nie jest przesadnie
duża, to jednak ich układ sprawia, że można się w nich zgubić. Tutaj z pomocą
przychodzi doskonale zrobiona minimapa, pokazująca wszystkie najważniejsze
przedmioty jakie możemy podnieść lub użyć, drzwi jakie możemy otworzyć kluczami
oraz wyjście z dalej lokacji. Nie będzie nas ona natomiast prowadzić za rączkę
i pokazywać gdzie konkretnie musimy iść. To zrobią za nas zielone elementy
otoczenia.
Tak, znane chociażby z nowych odsłon „DOOMa” zielone światełka i w tej grze podpowiadają dość skutecznie gdzie powinniśmy się udać. Inne podpowiedzi to sygnały dźwiękowe jakie wydają z siebie datapady z informacjami fabularnymi. Tych jest w grze dość sporo i pozwalają lepiej zrozumieć co wokół nas się dzieje lub poznać kody do zamków szyfrowych czy inne cenne informacje.
Innym ułatwieniem dla niewtajemniczonych w grę są pojawiające się w lewym górnym roku „dymki” z opisem nowych mechanik wraz z prostą ale sympatyczną animacją naszej bohaterki, która pokazuje czego dany opis dotyczy.
W ogarnięciu tego wszystkiego pomaga bardzo przejrzyście zaprojektowany CODEX gdzie gromadzone są wszystkie zdobyte w grze informacje, cele jakie musimy w danej lokacji zrealizować (dostępne też domyślnie pod klawiszem „M”), ilość zebranej gotówki czy części do używanych do ulepszania broni. Obecnie wszystkie teksty trzeba czytać ale w ramach pełnej wersji gry każdy log ma być nagrany w formie audio.
Ostatnim ważnym elementem na jaki natrafiamy w etapach są posterunki ACES, które oprócz dawania możliwości ulepszania broni, służą jeszcze jako punkty, z których możemy przemieści się podziemną kolejką do wcześniej odkrytych posterunków. Jest to przydatna funkcja, szczególnie, jeżeli chcemy wrócić do miejsc, w których pozostały jeszcze sekrety do odnalezienia.
Właściwie są tylko dwie rzeczy,
poza splash screenem przy ładowaniu gry, zdradzające, ze mamy do czynienia z
technologią wywodzącą się z trzydziestoletniego kodu. To sprity przeciwników i trzymanych
przez nas broni oraz rozdzielczość tekstur otoczenia. W każdym innym wymiarze „Selaco”
jest grą na wskroś nowoczesną posiadającą wszystkie wizualne i dźwiękowe bajery,
za wyjątkiem wykorzystania technologii RTX. Lista opcji detali graficznych jakie
możemy ustawić liczy dwadzieścia pięć pozycji i jest naprawdę w czym przebierać
tak aby ustawić grę pod swój sprzęt. Na maksymalnych detalach wygląda ona po
prostu prześlicznie.
Animacje broni wyglądają naprawdę
dobrze, są bardzo płynne i nie ograniczają się one do strzelania i
przeładowywania. Broń trzymana w ręku lekko się kołysze, a efekt ten wzmaga się
wraz z ruchem postaci. Efekty ich używania, w postaci dziur po kulach, pęknięć
w ścianach, mnóstwa odłamków i iskier towarzyszących uderzeniom pocisków i
wybuchom wyglądają po prostu dobrze. Tak samo jak plamy i obłoki fioletowej krwi
przeciwników. Wiem, że ten aspekt był przez część graczy krytykowany i sam myślałem, że będę miał z taką barwą
posoki przeciwników problem. Jednak bardzo szybko przestałem na to zwracać
uwagę gdyż sama gra jest po prostu dobra, a kolor krwi ma swój fabularny kontekst.
Za to warstwa dźwiękowa jest
zrealizowana bezbłędnie. Kroki, wystrzały, brzęk łusek, rozpadający się na
kawałki sprzęt biurowy, rozchlapująca się po ścianach krew, wybuchy czy dialogi
jakie prowadzą ze sobą wrodzy żołnierze są zrobione perfekcyjnie. To samo tyczy
się muzyki, która jest mieszanką różnego rodzaju muzyki elektronicznej, stworzonej
pod konkretne lokacje, a czasem nawet sytuacje w jakich jest on odgrywana.
Wszystkie kawałki są bardzo dobrze wykonane i doskonale pomagają budować klimat
gry. Nie pozostaje nic innego jak…
ZAGRAĆ!!!
Podobnie jak gra z zeszłego
tygodnia, „Supplice”,
który również jest oparty o ten sam silnik, tak i „Selaco” to tytuł, który
jestem w stanie polecić w wersji Early Access bez najmniejszych oporów. Przypadnie
on do gustu szczególnie tym, którzy lubią klimaty w miarę realistycznego
sci-fi, mniejsze ale za to dużo bardziej intensywne potyczki oraz
przeszukiwanie różnego rodzaju zakamarków bardzo realistycznie wyglądających
lokacji. Ponad to, poza standardową rozgrywką gra oferuje jeszcze dwa inne tryby
– Exploration Mode, gdzie walki jest bardzo mało i można w miarę swobodnie
zwiedzać lokacje oraz Selaco Must Fall, całkowicie nieuczciwy tryb, którego z
założenia mamy nie ukończyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz