Dawno temu, w odległej galaktyce… Gwiezdne Wojny.
Temat rzeka, zarówno ze względu na to co się wokół tego uniwersum dzieje ostatnio jak i działo w przeszłości. Ilość produkcji na różnego rodzaju sprzęty do grania jaka powstała na przestrzeni lat, i jest sygnowana logo tej serii, dawno przekroczyła setkę. Od samego początku pojawiały się gry z różnych gatunków – symulatory, platformówki, strategie oraz pewna pierwszoosobowa strzelanka. Mowa tu o „Dark Forces”, które swego czasu dostało w 22 numerze magazynu „Secret Service” 125 DOOM’Procenrów. Ocena jak najbardziej zasłużona, zważywszy na fakt jak dobra technicznie była ta produkcja w roku 1995 oraz jaką miała fantastyczną oprawę w postaci przerywników filmowych i fabuły na tle innych produkcji z gatunku FPS. Sam tę grę wspominam dobrze, pomimo, iż przeszedłem ją w zasadzie tylko raz. Dlatego, po wypuszczeniu przez Nighdive Studios remastera, postanowiłem ponownie wcielić się w Kyle’a Katarna i z blasterem w ręku stawić czoła armii Galaktycznego Imperium.
Expanded Universe -> Legends
Dla graczy nie znających dobrze
zmian jakie zaszły po przejęciu Gwiezdnych Wojen przez Disney’a, warto
wspomnieć, że historia opowiedziana w „Dark Forces” jest niestety niezgodna z
obecnym kanonem, a wszystko przez pewien bardzo ważny fakt. Otóż naszą przygodę
zaczynamy od wykradzenia planów Gwiazdy Śmierci, co w konsekwencji
zapoczątkowuje wydarzenia znane z czwartej (pierwszej) części filmu. Jednak
historia ta została odesłana w niebyt wraz z ukazaniem się, nomen omen,
świetnego „Rogue One” w roku 2016. Niemniej, to co w grze wydarzyło się dalej
już z kanonem się w zasadzie nie kłóci. I jak pokazał finał drugiego sezonu
serialu „The Mandalorian”, część pomysłów z tej gry do kanonu jednak weszła.
Mroczne Siły
Niedługo po zniszczeniu pierwszej
Gwiazdy Śmierci, Kyle zostaje wysłany do zbadania jakie nowe imperialne siły
zaatakowały Bazę Tak na planecie Talay. Jak się szybko okazuje, tym zagrożeniem
jest nowy rodzaj imperialnej jednostki zwanej Dark Trooper i Kyle dostaje
zadanie rozmontowania tego projektu. Nasza przygoda zabierze na wyprawę przez czternaście
różnych lokacji, na które składać się będą imperialne bazy i okręty, mroczne
zakamarki miast, kopalnie cennych minerałów czy fabryki ciężkiego sprzętu. Twórcy
oryginalniej wersji zadbali o to aby każda lokacja wyglądała najbardziej
realistycznie jak to tylko możliwe, biorąc pod uwagę dość prymitywną jak na
tamte czasy technologię.
Dlatego każdy z etapów ma inny zestaw tekstur, które rzadko wykorzystywane są w innych lokacjach, a geometria poziomów stara się odzwierciedlać względnie realistyczne miejsca, w przeciwieństwie do „DOOMa”, którego poziomy były w dużej części bardzo abstrakcyjne. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że Jedi Engine odsługujący „Dark Forces” był pierwszym silnikiem pozwalającym na umieszczanie jednego pomieszczenia nad drugim.
Przed niektórymi misjami obejrzymy animowane filmiki, który wprowadzi nas w obecny rozwój wypadków. Dodatkowo, każdy etap poprzedza ekran z dokładnymi wskazówkami wyjaśniającymi co przyjdzie nam w danej lokacji zrobić. Informacje te możemy też podejrzeć w czasie gry w dowolnym momencie. W tym miejscu możemy również wybrać jeden z trzech poziomów trudności danej misji (nie jesteśmy zobligowani do grania na jednym poziomie trudności od początku do końca gry). Do naszej dyspozycji oddany został arsenał 10 różnych broni, od pięści przez słynny blaster E-11 Storm Troopersów oraz termiczny detonator po inne, bardziej egzotyczne rodzaje broni. Pomogą nam one w walce z czternastoma rodzajami przeciwników, od imperialnych żołnierzy, przez różnego rodzaju najemników i innych stworów, a na groźnych Dark Trooperach kończąc.
Jedyne, co się naprawdę źle zestarzało to sama metodologia budowania etapów. Niektóre potrafią być bardzo rozległe i niepotrzebnie zagmatwane. Dodatkowo występują w nich zagadki z przełącznikami, które nie są specjalnie intuicyjne i niepotrzebnie utrudniają rozgrywkę, która w warstwie biegania i strzelania sprawdza się bardzo dobrze, pomimo upływu wielu lat.
Remaster
Nightdive Studio ponownie
zrobiłem kawał świetnej roboty odświeżając prawie trzydziestoletnią grę. Oprócz
dostosowania jej do pracy na nowoczesnych systemach operacyjnych za pomocą
swojego silnika KEX, podniesiono rozdzielczość wszystkich tekstur i spritów,
nie zmieniając jednak ich oryginalnego charakteru, dodano możliwość zmiany
ustawień klawiszy, nieobecną w oryginale, dodano pełne wsparcie dla myszy, korekcję
perspektywy oraz inne opcje ułatwiające granie. Prawdziwym majstersztykiem są
za do przerywniki filmowe, które zostały w zasadzie zrobione od nowa, w kilkakrotnie
wyższej rozdzielczości i ilości klatek na sekundę. Oglądanie ich w takim wydaniu
to prawdziwa przyjemność. A jeżeli ktoś chce zobaczyć jak gra prezentowała się
w oryginale, wystarczy nacisnąć jeden klawisz.
Niestety są też pewne aspekty, które poprawione nie zostały. Pierwszym, i chyba najbardziej rzucającym się w uszy, jest oprawa dźwiękowa. Co prawda stara muzyka w formacie MIDI została przepuszczona przez bardzo dobrej jakości syntezator, jednak można to było zrobić dużo lepiej nagrywając całą ścieżkę od nowa. Ponad to efekty dźwiękowe, szczególnie te w dialogach, uzmysławiają z jak starą produkcją mamy do czynienia. Częstotliwość próbkowania dźwięku jest dość niska i niestety jest to bardzo słyszalne.
Ale prawdziwą zmorą jest brak możliwości zapisywania gry w dowolnym momencie. Co prawda jest to zgodne z oryginałem ale można tą funkcję było swobodnie do gry dodać. Część etapów jest bardzo rozległa i w takim układzie gracz ma do wyboru albo przerwać grę i zacząć później daną misje od nowa lub zostawić grę aktywną w tle i ewentualnie włączyć stan wstrzymania komputera, co nie zawsze jest pożądaną opcją.
Na osłodę trzeba zaznaczyć, że gdy zginiemy to zostaniemy zrespawnowani niedaleko miejsca naszego zgonu, a pokonani do tej pory przeciwnicy pozostaną martwi. Niestety liczba zapasowych żyć jest ograniczona, chociaż grając na średnim poziomie trudności nie musiałem zaczynać żadnego etapu od nowa, za wyjątkiem statku Jaby. Ten etap to istny horror, gdzie zaczynamy bez broni, a ponad to jest w nim mnóstwo min ukrytych w ciemnych zakamarkach oraz za przedmiotami do zbierania. Dlatego brak dodania to tej edycji ręcznego zapisu gry nie jest moim zdaniem dobrym posunięciem.
Jeszcze jedną denerwującą rzeczą jest brak regulacji poziomu jasności gry, chociaż to akurat można załatwić z poziomu konsoli poleceń silnika KEX. Szkoda, bo te niedociągnięcia psują naprawdę idealny obraz jaki prezentuje się nam na ekranie.
Czy zatem warto?
Zdecydowanie tak, jednak trzeba mieć
na uwadze wyżej opisane niedociągnięcia przed kupnem tego tytułu. Zważywszy na to,
jak dużo rzeczy zostało poprawionych względem oryginału oraz bezproblemową
współpracę na obecnych systemach operacyjnych, jest to jedyna wersja „Dark
Forces” godna polecenia. Bawić się w nią dobrze będą na pewno osoby, które
znają oryginał. Za to nowi gracze mogą w sposób najbardziej przyjazny z
możliwych odkryć pierwszą historię jednej z najbardziej lubianych postaci ze
świata Gwiezdnych Wojen, która nigdy nie pojawiała się w filmowej sadze.
P.S.
„Dark Forces” dało początek całej
serii gier pt. „Jedi Knight”, w które też warto zagrać. Wszystkie można kupić za
grosze na gog.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz