poniedziałek, 11 listopada 2024

Gone Viral – roguelike w klimatach „The Running Man”

 

W 1980 roku firma Atari wypuściła na automaty grę pod tytułem „Berzerk”. Jej koncepcja była dość prosta. Sterowaliśmy ludkiem, który przemierzał kolejna plansze labiryntu i strzelał do atakujących go robotów. Każdy kontakt ze ścianą, robotem, czy wystrzelonym przez niego pociskiem kończy się naszą śmiercią, a po wyczerpaniu wszystkich żyć kończy się też i gra. My za to możemy pochwalić się uzyskanym wynikiem. Brzmi jak typowy roguelike, prawda? Dzisiejszy tytuł, świadomie lub nie, powiela dużo założeń tej gry ale dodaje również sporo własnych. Zatem witajcie w „Gone Viral”. 

Gdy cywilizacja upada

Fabuła „Gone Viral” nie jest specjalnie skomplikowana. Wraz z upadkiem cywilizacji zostaliśmy pojmani i osadzeni w futurystycznym więzieniu, służącym jako arena walk gladiatorów. Naszym bohaterem będzie Decimus, dość postawny człowiek, który postara się jak najdłużej przeżyć. Jego zmagania obserwuje wiecznie głodna krwi publiczność, która potrafi mocno namieszać w naszej rozgrywce.

Zabawa w zabijanie

Osią rozgrywki w „Gone Viral” jest przemierzanie kolejnych, losowo generowanych i układanych ze sobą pokojów i pokonywanie znajdujących się w nich przeciwników. Naszym podstawowym narzędziem zbrodni będzie elektryczny miecz, którym możemy szybko i skutecznie ciąć całe watahy przeciwników. Wraz z pokonywaniem kolejnych pomieszczeń uzyskamy dostęp to różnych mutacji, które zmienią nasze właściwości ofensywne lub defensywne, gadżetów, które na krótko wzmacniają naszą postać oraz nowego uzbrojenia. 

To wszystko niby nic nowego, ale „Gone Viral” ma też kilka własnych pomysłów na urozmaicenie rozgrywki. Pierwszym z nich są fani, który cały czas nas oglądają i potrafią nagrodzić skrzynkami z zaopatrzeniem za zabijanie przeciwników w sposób, który im przypadnie do gustu lub też ukarać nas utrudnieniami w kolejnych pokojach, gdy ich wkurzymy. Czasem też aktywują specjalne eventy, które mocno mieszają w rozgrywce w następnym odwiedzanym pokoju. 

Drugą ciekawą mechaniką wykorzystaną w grze jest fizyka przedmiotów. Dużą część z nich można zniszczyć lub uderzyć posyłając je z dużą prędkością przed siebie. Przeciwnicy trafieni takimi obiektami nie będą z tego tytułu zadowoleni. Co więcej, i samych przeciwników można wpychać na różne przeszkody, czy to kolce w podłodze lub na ścianie, wirujące ostrza czy ukryte w podłodze palniki. 

Aby ukończyć dany poziom należy dotrzeć do pokoju z czerwonym symbolem trupiej czaszki i pokonać bossa uzyskując dostęp do kolejnego piętra więzienia. Wszystkie inne pomieszczenia są opcjonalne, ale zwykle warte odwiedzenia ze względu na znajdujące się tam ulepszenia. Jednak czasem trzeba się dobrze zastanowić czy gra jest warta świeczki, szczególnie jeżeli zostało nam niewiele życia. Warto też wspomnieć, że po oczyszczeniu danego pomieszczenia z przeciwników możemy do niego wracać ile razy chcemy. Jest to przydatne chociażby gdy zdobędziemy bomby, które umożliwiają wysadzenie w powietrze betonowych zapór blokujących dostęp do ciekawych fantów. 

Grafika i dźwięk

W warstwie graficznej „Gone Viral” nie wyróżnia się jakoś szczególnie. Grafika jest kolorowa, pełna różnego rodzaju efektownych śladów po cięciach, świecących się pocisków oraz wybuchów. Nie jest przesadnie szczegółowa ale to w niczym nie przeszkadza z uwagi na izometryczny rzut kamery. Wszystkie animacje są płynne i przyjemnie się je  ogląda. Warstwa dźwiękowa również wykonana jest poprawnie, bez specjalnych wodotrysków. Wszystkie efekty brzmią dobrze i są na swoim miejscu. Przygrywająca podczas gry muzyka to niezłe rockowe kawałki ale nic co by na długo zapadało w pamięć. 

Werdykt

„Gone Viral” to porządnie wykonana gra z wartką akcją, dużą ilością rozwałki i ciekawymi pomysłami na urozmaicenie rozgrywki. Jeżeli miałbym wskazać jakieś jej konkretne wady to było by to zachowanie przeciwników, szczególnie tych atakujących w ręcz. Otóż większość z nich porusza się po pomieszczeniach bez większego ładu i składu sami wpadając na porozstawiane pułapki. Niektórzy zdają się też w ogóle nas nie zauważać, tylko machają toporami na oślep i można ich bez problemu zajść z boku czy z tyłu. Jednak nie są to problemy dyskwalifikujące tą grę, gdyż gra się w nią bardzo przyjemnie i  wam też proponuję spróbować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Broken Arrow – wojna jak prawdziwa

Dzisiejszy tytuł jest wyraźnie inspirowany dwiema grami. Pierwsza to „World in Conflict” – bardzo ciekawa gra, opowiadająca o hipotetycznym ...