poniedziałek, 25 sierpnia 2025

Warhammer 40000: Dawn of War Definitive Edition - czy to ma sens?

  

"Dawn of War", seria RTS-ów zapoczątkowana w 2004 roku przez Relic Entertainment, była wielkim wydarzeniem w świecie fanów bitewnego WH40K. W końcu doczekaliśmy się wysokobudżetowej gry, w której mogliśmy zobaczyć jednostki znane do tej pory z figurek i ilustracji w akcji. Gra została gorąco przyjęta przez krytyków i fanów do tego stopnia, iż doczekała się trzech dodatków – niesamodzielnego Winter Assault (2005) oraz samodzielnych Dark Crusade (2006) i Soulstorm (2008). 

Zaowocowało to obecnością w grze łącznie dziewięciu różnych frakcji oraz, w przypadku dwóch ostatnich dodatków, nieliniowych kampanii dla każdej z dostępnych w nich frakcji, z rozwojem naszego głównego dowódcy czy wzmacnianiem armii o elitarne jednostki. Ostatni dodatek jest do tej pory najpopularniejszą z części (drugą, moją ulubioną, wydano w 2009 roku, a trzecią w 2017 – uznaną przez wszystkich za porażkę) i według danych dostępnych na steamcharts.com gra w niego średnio około 700 osób dziennie. Niezły wynik jak na 17-letnią grę. Czy zatem wydanie wersji definitywnej tak starej produkcji ma sens? 


Co jest w zestawie?

Warhammer 40000: Dawn of War Definitive Edition zawiera w sobie podstawową grę wraz ze wszystkimi dodatkami oraz ponad setką map do trybu skirmish/multiplayer. Ponadto posiada pełne wsparcie dla wysokich rozdzielczości szerokoekranowych i poprawioną jakość wszystkich tekstur w grze, oświetlenia i generowania cieni. Do tego podwyższono poziom, na jaki można podnieść kamerę nad pole walki, oraz zwiększono zasięg wyświetlania terenu i obiektów, dzięki czemu lepiej widać, co się wokół nas dzieje. 

Jednak najważniejsza zmiana jest zgoła niewidoczna – chodzi o przepisanie silnika gry na wersję 64-bitową, co umożliwia korzystanie z większej ilości RAM-u niż 4 GB. W praktyce eliminuje to większość problemów związanych z błędami alokacji pamięci oraz usprawnia działanie bardzo rozbudowanych modów dzięki zniesieniu ograniczeń co do wykorzystywanej pamięci. 

Jeżeli chodzi o rozgrywkę, to w zasadzie nic nie zostało zmienione i gra się w nią tak samo jak w poprzednie wersje. Poprawie uległa co prawda logika wyszukiwania ścieżek przez jednostki, jednak nie jestem z tą grą na tyle zaznajomiony, żeby zwrócić na to uwagę. O kampaniach nie będę się rozpisywał – kto grał, ten wie, jakie są; kto nie grał, temu gorąco polecam, szczególnie tę z Dark Crusade. Jest nieliniowa, prowadzona na strategicznej mapie kontynentu, pozwala grać jedną z siedmiu frakcji i ma ciekawe mechaniki rozwoju bohatera oraz jednostek.

Czego zabrakło?

Najwięcej zarzutów pod adresem tej edycji Dawn of War dotyczy odświeżenia graficznego. Poza wyżej wymienionymi usprawnieniami próżno w tym wydaniu szukać innych wodotrysków czy jakości oferowanej przez współczesne gry. Ponadto część graczy narzeka na zbyt mało usprawnień w samej grze – chociażby takich jak sortowanie serwerów w wyszukiwarce na podstawie maksymalnej liczby graczy czy bardziej rozbudowane możliwości malowania swoich armii. 

Mnie natomiast nie do końca spodobała się kamera, gdyż jak na mój gust dalej nie można jej oddalić na dostatecznie dużą odległość. Na szczęście prosty mod, który mam na dysku od dawna, dalej działa bez problemu. Co do graficznych udoskonaleń możliwe, że doczekamy się modów poprawiających ten stan rzeczy, szkoda jednak, że nie wyszło to od samych twórców. 


Dla kogo jest ta edycja?

To bardzo ciekawe pytanie. Zasadniczo nie wnosi ona specjalnie dużo pod względem wizualnym ani rozgrywki w porównaniu z oryginalnymi edycjami gry i dodatków. Jednak daje pełne wsparcie dla nowoczesnych komputerów i monitorów, co wcześniej nie było możliwe. Ponadto umożliwia zabawę w trybie multiplayer z setkami graczy, którzy dalej chętnie w grę grają. Dlatego uważam, że dla fana RTS-ów, który nigdy w Dawn of War nie grał, jest to pozycja jak najbardziej godna uwagi. Starzy fani, posiadający już w swojej bibliotece poprzednie części gry, również mogą się na tę edycję skusić, szczególnie jeżeli chcą grać w trybie sieciowym, gdyż dla nich przewidziano 30% zniżki na edycję definitywną. Ja nie żałuję, bo zabawa jest przednia.

P.S.

Właśnie zapowiedziano "Dawn of War IV" i tym razem nie będzie to gra od Relica ale od studia odpowiedzialnego za "Iron Harvest", które ogram i zrecenzuję w następnej kolejności.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Warhammer 40000: Dawn of War Definitive Edition - czy to ma sens?

    "Dawn of War", seria RTS-ów zapoczątkowana w 2004 roku przez Relic Entertainment, była wielkim wydarzeniem w świecie fanów bit...