poniedziałek, 28 października 2024

Warriors of the Nile – doskonały taktyczny roguelike

Starożytny Egipt, cywilizacja istniejąca ponad trzy tysiące lat, do dnia dzisiejszego jest źródłem inspiracji i obiektem fascynacji dla wielu ludzi. Gier osadzonych w różnych okresach jej historii lub wplatających do swojego świata motywy z tego starożytnego państwa zliczyć nie sposób. Sam będąc wielkim fanem architektury, sztuki i mitów z tego okresu nie mogłem przejść obojętnie obok dzisiejszego tytułu. I pomimo, iż jest to gra roguelike, to jej proste mechaniki i bardzo ciekawe pomysły na rozwój postaci wciągnęły mnie w nią bez reszty. 

Dawno temu nad Nilem

Fabuła „Warriors of the Nile” nie jest specjalnie skomplikowana. Mityczny Władca Chaosu, wąż Apophis chce skraść słońce i pogrążyć Egipt w ciemnościach. Egipscy bogowie wysyłają przeciw niemu swoich najlepszych czempionów -  Wojownika Słońca namaszczonego przez Ra, Łowcę z Wydm błogosławionego przez Shu, boga wiatru, oraz Mistyczną Czarodziejkę naznaczoną przez boginię Bastet. Razem będą oni musieli przedrzeć się przez trzy krainy aby ostatecznie pokonać Apophisa i uratować Egipt od ciemności. 

Prosta mechanika

„Warriors of the Nile” jest z grubsza dość prostą grą taktyczną, gdzie za pomocą trzech bohaterów przyjdzie nam się zmierzyć z kolejnymi przeciwnikami na planszach o rozmiarze 9x9 pól. Każdy z naszych bohaterów może wykonać ruch i atak, lub tylko atak. Ponad to, każdy specjalizuje się w innej dziedzinie. Wojownik to tzw. czołg, nie zadaje oszałamiających obrażeń ale jest w stanie ich na siebie sporo przyjąć. Łowca to łucznik, który słabo radzi sobie w walce w zwarciu ale za to potrafi razić przeciwników na odległość. Czarodziejka natomiast nie może atakować po ruchu ale jej ataki są całkiem potężne na dowolnym dystansie. 

Ciekawą mechaniką zastosowaną w grze jest pancerz. Regeneruje się on co turę i pochłania wszystkie obrażenia jakie zadawane są danej postaci aż do jego wyczerpania. Pancerz domyślnie posiada Wojownik i Czarodziejka (pole siłowe) i cała zabawa polega na tym, aby otrzymać tylko tyle obrażeń ile wynosi wartość pancerza naszego bohatera. W unikaniu obrażeń pomoże nam też podpowiedź w postaci czerwonych linii na planszy, które pokażą gdzie nie stawać aby nie stać się w następnej turze celem ataku. Te dwie mechaniki są bardzo ważne, gdyż bez odpowiednich ulepszeń nasze postacie nie regenerują zdrowia pomiędzy potyczkami, a wskrzeszenie pokonanej postaci pozbawia nas możliwości wybrania nowej umiejętności dla innej. 

Mnogość ulepszeń

Co każdą z pokonanych plansz będziemy mogli wybrać dla jednej z trzech postaci ulepszenie. Część z nich bezpośrednio poprawia ich bazowe charakterystyki, inne dodają nowe umiejętności. Czasem też trafią nam się magiczne przedmioty lub możliwość ich zakupu, które jeszcze bardziej wzmacniające naszą siłę ofensywną lub obronę. Inną opcją wydawania zebranego podczas starć złota jest tworzenie płaskorzeźb w świątyni, które dają trwałe bonusy dla konkretnej postaci lub całej drużyny i często znacząco ułatwiają rozgrywkę.

 Po każdym udanym lub nieudanym podejściu do gry zostaniemy odesłani do miasta, które również możemy ulepszać, w tym przypadku za zdobyte klejnoty. Każde ulepszenie zwiększa charakterystyki naszych bohaterów lub odblokowuje potężniejsze ulepszenia albo przedmioty jakie możemy w grze znaleźć. Co więcej, wraz z ich odblokowywaniem nasze miasto staje się coraz większe i piękniejsze, co jest zawsze dodatkową atrakcją. Gra ma całkiem sporo do zaoferowania również po ukończeniu przez nas wszystkich dwudziestu siedmiu plansz. Są to nowe postacie, z trochę innymi zdolnościami niż podstawowe oraz wyższe poziomy trudności, które będą stanowić kolejne wyzwania. 

Wizualnie atrakcyjna prostota

Graficznie „Warriors of the Nile” jest bardzo oszczędnie zrealizowaną grą ale jednocześnie bardzo przyjemną dla oka. Całość oprawy doskonale wpisuje się w stylistykę Starożytnego Egiptu, dotyczy to zarówno plansz, na których toczymy starcia, jak i postaci. Do tego wszystko jest jasne i kolorowe. Sam wygląd postaci jest zrealizowany w stylu super deformed, czyli głowy są o wiele większe niż inne części ciała, a animacje postaci są raczej szczątkowe i przypominają przesuwanie pionków po szachownicy. Jednak wszystkie ataki, zarówno naszych bohaterów jak i przeciwników, produkują na ekranie bardzo ładne, barwne efekty cięć, lecących strzał czy magicznych wybuchów. Całość jest bardzo przyjemna dla oka. Pod względem dźwięku i muzyki jest podobnie. Nie ma w tej warstwie nic przełomowego ale wszystko pasuje do klimatu i dobrze współgra z rozgrywką na ekranie. 

Werdykt

Jak już pisałem wcześniej przy okazji recenzji „OXTO” czy „Mega City Force”, nie przepadam  specjalnie za koncepcją gier roguelike, jednak w „Warriors of the Nile” wsiąkłem na długie godziny. Prosty pomysł i mechanika, atrakcyjny wygląd i możliwość kombinowania z ulepszeniami dla postaci sprawiło, że nie mogłem się od tej gry oderwać. W zasadzie jej jedyną wadą jest fakt, że czasem nie udaje się wylosować tych naprawdę dobrych ulepszeń do postaci i nasze zmagania kończą się nie do końca zasłużoną porażką. Jednak w ogóle mnie to nie zniechęcało do kolejnych podejść do gry, które zwykle trwają od trzydziestu do sześćdziesięciu minut, aby po dwudziestu kilku podejściach w końcu odnieść sukces. Czego i wam życzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mecha Break - świetna gra czy nachalne pay-to-win? (recenzja wersji DEMO)

  Wielkie roboty, temat bardzo popularny w Japonii, a od pewnego czasu także poza nią. Większość graczy będzie je kojarzyć z takimi markam...